Podróż minęła nam dość szybko. Na lotnisku czekał n nas tata który zawiózł nas do domu. Odłożyłam walizkę do salonu i usiadłam na kanapie.
- Chodź Lisa, pokażę ci twój pokój – powiedział tata i wziął do ręki moją walizkę. Weszliśmy po schodach. Tata otworzył drzwi do jednego z licznych w tym domu pokoi i oświadczył
- To twój nowy pokój
- Jest... jest... niesamowity – powiedziałam – dziękuję – powiedziałam i uściskałam tatę.
- Oj już dobrze, puść mnie i zacznij się rozpakowywać – puściłam tatę i uśmiechnęłam się do niego.
Wyszedł z pokoju a ja zabrałam si e za rozpakowywanie. Zajęło mi to godzinę. Wyczerpana, klapnęłam się spać.
Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Wiatr muskał moją twarz. Przetarłam oczy. Usiadłam na skraju łóżka i przeciągnęłam się. Wsunęłam stopy w kapcie i poszłam do łazienki. Wzięłam odświeżający prysznic. Wysuszyłam włosy i związałam je w koka. Ubrałam się w bikini i założyłam na to bluzkę na ramiączkach i dżinsowe szorty. Zeszłam na dół, wzięłam z lodówki mleko, wlałam je do miski i dorzuciłam trochę płatków. Po zjedzeniu poszłam po ręcznik i telefon. Zostawiłam rodzicom kartkę, że jestem na plaży i że w razie co mam telefon. Zamknęłam dom i wyszłam. Plaża była 100 metrów od mojego domu, więc dojście zajęło mi niecałe dwie minuty. Rozłożyłam koc niedaleko brzegu i położyłam się wygodnie. Założyłam słuchawki na uszy i wsłuchałam się w przyjemną melodię.
- Ał !! - krzyknęłam i przyłożyłam rękę do głowy
W pewnej chwili podbiegł do mnie chłopak.
- Wszystko w porządku?
- Tak, już oprawie nie boli. Jestem Lisa, a ty ?
- Jaydon, miło mi. Turystka?
- Ymm... nie do końca – powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam
- Muszę lecieć masz tu mój numer – wziął moją dłoń i zapisał dziewięcio cyfrowy numer.
- Dzięki, miło było mi cie poznać. - krzyknęłam gdy odchodził. Szybko wzięłam telefon i wklepałam jego numer. Wstałam i zaczęłam iść w stronę morza. Zamoczyłam stopy i po moim ciele przeszedł miły dreszcz. Zagłębiłam się jeszcze trochę i zanurkowałam do wody. Przypominały mi się chwile dzieciństwa. Jak byłam dzieckiem, rodzice zawsze zabierali mnie nad morze i bawili się ze mną w wodzie. Gdy zrobiło mi się zimno, wyszłam z wody, osuszyłam się trochę i wróciłam do domu.
- Już jestem ! - krzyknęłam i udałam się do kuchni. Mama akurat podawała obiad do stołu.
- Liz jesteś głodna ?
- Yhm...
Po zjedzeniu, mama oświadczyła że wychodzi wieczorem gdzieś z ojcem, zdziwiło mnie to no ale mniejsza. Teraz zaczęłam się zastanawiać co ja będę robić wieczorem. Postanowiłam się wybrać na jakąś imprezę. Wykręciłam numer Jaydona. Odebrał za trzecim sygnałem.
/rozmowa telefoniczna/
- Cześć tu Lisa
- O cześć, miło cię słyszeć
- Masz jakieś plany na wieczór?
- Nie za bardzo, a co?
- Zastanawiam się co ze sobą zrobić, może wybierzemy się gdzieś razem?
- Nie ma sprawy, o której?
- O 20?
- Gdzie mieszkasz to po Ciebie przyjadę.
- Noose street 355
- Okej, no to na razie i do zobaczenia.
- Hej.
/koniec rozmowy telefonicznej/
Spojrzałam na zegarek, była 18.23. Kurczę straciłam poczucie czasu. Powiedziałam rodzicom że wychodzę ze znajomym n wieczór, oni tylko przytaknęli, więc szczęśliwa poszłam do pokoju się szykować. Spięłam włosy na bok. Założyłam białe krótkie spodenki, turkusową bokserkę z napisami, biało-niebieskie buty na koturnach, do tego ozdobny łańcuszek i jestem gotowa. Wzięłam torebkę i pożegnałam się z rodzicami. Przed moim domem stało sportowe ferrari. Jaydon stał oparty o drzwi, gdy mnie zobaczył, wręczył mi piękny bukiet lilii.
- Są śliczne, dziękuję – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.
- Cieszę się ze ci się podobają.
Odpowiedział i otworzył mi drzwiczki. Wsiadłam do samochodu i odjechaliśmy.
Wysiadłam z samochodu i zobaczyłam nie duży lokal. Weszliśmy do środka, zamówiliśmy po drinku i zajęliśmy stolik. Rozmawialiśmy o tym co lubimy, o rodzinie itd. Głównie o wszystkim i o niczym. Wstałam i wyciągnęłam swojego towarzysza na parkiet. Przetańczyliśmy ze sobą kilkanaście piosenek. Później usiedliśmy odpocząć.
- Czas wracać – powiedział smutno Jaydon.
- Dobrze. - powiedziałam i wstałam z miejsca.
Odwiózł mnie do domu, podziękowałam mu za miło spędzony wieczór całusem w policzek. Weszłam do domu. Rodziców jeszcze nie było. Poszłam do pokoju, umyłam się i poszłam spać.
Wstałam wcześnie jak na siebie. Miałam doskonały humor. Odbyłam poranna toaletę i zeszłam na dół ubrana w zwiewną zieloną sukienkę. Rodzice siedzieli przy stole i jedli śniadanie
- Hej wszystkim.
- Hej, a ty co taka rozpromieniona? - spytał tata
- A nic po prostu mam dobry humor. - powiedziałam i wzięłam do ręki kanapkę. Otworzyłam gazetę i zamarłam. Upuściłam bułkę, a ta wpadła do herbaty.
- Li..- mama nie dokończyła bo zobaczyła łzy w moich oczach.
W gazecie widniał napis:
Tragedia w Miami. Autokar zderzył się z samochodem nastolatka Alex Newton (+17).
Odłożyłam gazetę, wstałam z krzesła i po chwili upadłam na ziemię i urwał mi się film. Te wakacje, zaczęły się tak samo szybko, jak się skończyły.
No i mamy koniec!
Jestem bardzo szczęliwa że dotrwałam do końca tej opowieci. Czasami było mi ciężko ale zawsze mobilizowały mnie wasze ciepłe komentarze, które, jak mam nadzieję płynęły prosto z serca.
Statystyki:
ilość wejść – 3025 !
obserwatorów– 53 !
komentarzy – 105 !
Wszystkim za to bardzo dziękuje. Gdyby nie wy już dawno przestała bym pisać. To już koniec mojej przygody z tym blogiem ale zapraszam na nowego:
http://with-the-hope-of-life.blogspot.com/
Teraz będę tylko tam, na tym blogu już mnie nie zobaczycie, żegnajcie.
Opowieść o emogirl
Wzruszająca, pełna miłości i przyjaźni opowieść o pewnej dziewczynie....
środa, 28 lipca 2010
Info
Własnie piszę nowy rozdział ale tymczasowo follujcie mnie na twitterze tam zamieszczam info na temat nowego bloga :D
http://twitter.com/Marzycielka_
http://twitter.com/Marzycielka_
wtorek, 27 lipca 2010
nowy blog
Adres mojego nowego bloga:
http://with-the-hope-of-life.blogspot.comJuż jutro wielki finał tej opowieci, nową opowiesć piszę na podanym wyżej blogu :))
http://with-the-hope-of-life.blogspot.comJuż jutro wielki finał tej opowieci, nową opowiesć piszę na podanym wyżej blogu :))
Rozdział 29
Dosłownie biegłam do Viviane.
- Dobry wieczór jest Viv ? - spytałam jej mamy gdy otworzyła mi drzwi
- Tak, siedzi w swoim pokoju, zapraszam.
Wparowałam jak burza do pokoju Viv.
- Hej, musimy porozmawiać
- Jejku ! Dziewczyno spokojnie.
Usiadłam na łóżku i opowiedziałam jej wszystko począwszy od Daniela, skończywszy na kłótni z Alexem. Do tego poprosiłam ją jeszcze aby poleciała ze mną i móją mamą na Hawaje.
- Proszę, zgódź się ! - powiedziałam i zrobiłam minę bezbronnego szczeniaczka. Myślałam że się zgodzi ale Viv tylko pokręciła przecząco głową.
- Wybacz, ale nie. Sądzę że sama musisz sobie to wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie.
- Może i masz rację...
Siedziałam u niej do 22 bo chciałam się wyspać. Dużo gadałyśmy i trochę się wygłupialiśmy. Wróciłam do domu, przywitałam się z mama i poszłam wziąć kąpiel. Rozczesałam włosy, umyłam zęby,przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Obudziły mnie gorące promienie słońca. No tak zapomniałam wczoraj zasłonić rolet - pomyślałam. Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku i powoli zaczęłam się z niego wygrzebywać. Wsunęłam stopy w kapcie i podreptałam do kuchni.
- Hej, co na śniadanie?
- Masz naleśniki – powiedziała i podała mi talerz zjesz, wyszykujesz się i pojedziemy na zakupy okej ?
Przytaknęłam głową ponieważ miałam jedzenie w ustach i nie mogłam nic powiedzieć. Po zjedzeniu poszłam na górę uczesać się, umyć zęby, pomalować się lekko i przebrać. Zdecydowałam na zwiewną buzkę a do tego krótkie białe spodenki. Całość dopełniłam łańcuszkiem od Alexa. Nie wiem czemu ale gdy go założyłam zrobiło mi się lepiej. Splotłam włosy w warkocz i przełożyłam go na bok. Założyłam białe japonki, które idealnie kontrastowały z moim opalonym ciałem. Zeszłam na dół i pojechałam z mamą na zakupy.
Kupiłam sobie kilka bokserek w różnych kolorach, nowe sandały, bikini, spódniczkę i buty za kostkę. Dodatkowo kilka innych pierdół m.in. filtry do opalania i inne tego typu rzeczy. Gdy wróciłyśmy do domu, przystąpiłam do pakowania. Zajęło mi to dobre dwie godziny. Zmęczona poszłam się myć i wskoczyłam do ciepłego łóżka i po chwili zasnęłam.
Następny w sobotę. Komentować, proszę. A i zapraszam na mojego nowego bloga z innym opowiadaniem, dopiero dodałam spis bohaterów, ale nieddługo pojawi się prolog i pierwszy rozdział. Proszę dodawać się do obserwatorów. Będę naprawdę wdzięczna.
- Dobry wieczór jest Viv ? - spytałam jej mamy gdy otworzyła mi drzwi
- Tak, siedzi w swoim pokoju, zapraszam.
Wparowałam jak burza do pokoju Viv.
- Hej, musimy porozmawiać
- Jejku ! Dziewczyno spokojnie.
Usiadłam na łóżku i opowiedziałam jej wszystko począwszy od Daniela, skończywszy na kłótni z Alexem. Do tego poprosiłam ją jeszcze aby poleciała ze mną i móją mamą na Hawaje.
- Proszę, zgódź się ! - powiedziałam i zrobiłam minę bezbronnego szczeniaczka. Myślałam że się zgodzi ale Viv tylko pokręciła przecząco głową.
- Wybacz, ale nie. Sądzę że sama musisz sobie to wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie.
- Może i masz rację...
Siedziałam u niej do 22 bo chciałam się wyspać. Dużo gadałyśmy i trochę się wygłupialiśmy. Wróciłam do domu, przywitałam się z mama i poszłam wziąć kąpiel. Rozczesałam włosy, umyłam zęby,przebrałam się w piżamę i poszłam spać.
Obudziły mnie gorące promienie słońca. No tak zapomniałam wczoraj zasłonić rolet - pomyślałam. Poleżałam jeszcze chwilę w łóżku i powoli zaczęłam się z niego wygrzebywać. Wsunęłam stopy w kapcie i podreptałam do kuchni.
- Hej, co na śniadanie?
- Masz naleśniki – powiedziała i podała mi talerz zjesz, wyszykujesz się i pojedziemy na zakupy okej ?
Przytaknęłam głową ponieważ miałam jedzenie w ustach i nie mogłam nic powiedzieć. Po zjedzeniu poszłam na górę uczesać się, umyć zęby, pomalować się lekko i przebrać. Zdecydowałam na zwiewną buzkę a do tego krótkie białe spodenki. Całość dopełniłam łańcuszkiem od Alexa. Nie wiem czemu ale gdy go założyłam zrobiło mi się lepiej. Splotłam włosy w warkocz i przełożyłam go na bok. Założyłam białe japonki, które idealnie kontrastowały z moim opalonym ciałem. Zeszłam na dół i pojechałam z mamą na zakupy.
Kupiłam sobie kilka bokserek w różnych kolorach, nowe sandały, bikini, spódniczkę i buty za kostkę. Dodatkowo kilka innych pierdół m.in. filtry do opalania i inne tego typu rzeczy. Gdy wróciłyśmy do domu, przystąpiłam do pakowania. Zajęło mi to dobre dwie godziny. Zmęczona poszłam się myć i wskoczyłam do ciepłego łóżka i po chwili zasnęłam.
Następny w sobotę. Komentować, proszę. A i zapraszam na mojego nowego bloga z innym opowiadaniem, dopiero dodałam spis bohaterów, ale nieddługo pojawi się prolog i pierwszy rozdział. Proszę dodawać się do obserwatorów. Będę naprawdę wdzięczna.
Mam dość...
Wiecie co?
Nie no, sami wiecie o co mi chodzi.
Macie mnie w dupie. Dla was powięcałam swój cenny czas. A w mnie tak po prostu olewacie ;/
Jeli chcecie abym dalej pisała tego bloga, napiszcie komentarz. WYSTARCZY LICZBA, COKOLWIEK JELI NIE CHCE WAM SIE PISAĆ. Jeli nie będzie żadneg komentarza to skonczę z pisaniem tego bloga i założę nowego.
Nie no, sami wiecie o co mi chodzi.
Macie mnie w dupie. Dla was powięcałam swój cenny czas. A w mnie tak po prostu olewacie ;/
Jeli chcecie abym dalej pisała tego bloga, napiszcie komentarz. WYSTARCZY LICZBA, COKOLWIEK JELI NIE CHCE WAM SIE PISAĆ. Jeli nie będzie żadneg komentarza to skonczę z pisaniem tego bloga i założę nowego.
poniedziałek, 26 lipca 2010
Rozdział 28
Oczami Alexa
Nie wiedziałem o co chodziło Liz. Wziąłem telefon do ręki i sprawdziłem swoje wysłane wiadomości. No tak. Godzina wysłania esemesa: 4.39. Szybko zamknąłem telefon i rzuciłem go na łóżko. Poszedłem do sypialni rodziców.
- Mamo, co ja wczoraj w nocy robiłem ?
- Byli u Ciebie przyjaciele, i była taka mała „popijawa” - ostatnie słowo powiedziała z naciskiem – nie pamietasz ? - Pokręciłem przecząco głową – były jakieś dziewczyny?
- Tak, ale co z nimi robiłeś to ja już nie wiem – przytaknąłem i wyszedłem z pokoju. Zarzuciłem na siebie bluzę i krzyknąłem do mamy ze wychodzę. Wziąłem kluczyki od swojego samochodu, i wyjechałem z garażu. Nie wiem ile jechałem ake na pewno, o wiele za szybko. Z piskiem opon zatrzymałem się pod domem Lisy. Zapukałem do drzwi, nikt mi nie otworzył.
- Lisa, otwórz !! Wiem że tam jesteś !! Nie wygłupiaj się!! - obszedłem dookoła dom i stanąłem pod jej oknem. Po raz kolejny krzknąłem aż wkońcu okno się trochę uchyliło.
- Porozmawiajmy, proszę – powiedziałem już spokojniej.
- Nie mamy o czym rozmawiać – powiedziała tak cicho ze ledwie ja słyszałem
- Daj mi ię wytłumaczyć, proszę.
Nie czekałem na odpowiedź tylko podszedłem do drzwi wejściowych i bez wachania nacisnąłem na klamkę. Błskawicznie znalazłem się w pokoju Lisy. Leżała skulona na łóżku jak embrion.
- Lisa, byłem pijany, nie wiedziałem co robię proszę wybacz mi – powiedział i zbliżył się do mnie. Odepchnęła mnie i odsłoniła swoja bladą zapłakaną twarz. Pokręciła głowa i zaczeła płakać. Nie wierzyła mi.
- Co mam zrobic abyś mi uwierzyła ?
- Nic, nic nie rób !! Po prostu zniknij z mojego życia raz na zawsze !! Masz !! - sciągnęłam mój łańcuszek z szyi. - A teraz wynocha !!
- Lisa, kocham cie i nigdy bym ci tkiego czegoś nie zrobił, rozumiesz – powiedział i złapał mnie za nadgarsti, próbowałam się wyrwać ale to nic nie dalo – porszę cię, wysłuchaj.
Przestała się szarpać, więc przyjąłem to jako pozwolenie. Opowiedziałem jej wszystko spokojnie, że była impreza z alkocholem, że byłem pijany i że nie wiedziałem co robię.
- Teraz mi wierzysz?
- Nie do końca... przecież ty nie pijesz. - wiem, ale tak jakoś wyszło, moja mama mi mówiła ze byłem kompletnie pijany.
- Dobra, powiedzmy że ci wierzę, a teraz idź. Muszę to sobie przemyśleć. - Kiwnął głową i wyszedł.
Oczami Lisy
Zostałam sama. Zamknełam oczy i próbowałam zasnąć. Śniły mi się same koszmary. Rzucałam się na łóżku i często się budzilam. Chyba za trzecim razem nie udało mi się juz zasnąć. Usiadłam na łóżku i wyczekiwałam na moją mamę. Spojrzałam na zegarek, była 16.30. Za chwile powinna być w domu. Wstałam z łóżka, ogarnęłam się troche i poszłam do kuchni. Wzięłam truskawkowy jogurt. Usiadłam przy stole i oparłam głowę na dłoniach. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, zobaczyłam moja mamę całą rozpromienioną.
- Jedziemy na wakacje !! - uśmiechnęła się – dostałam premię i mozemy sobię pozwolić na wyjazd we dwójkę – powiedziała z uśmiechem – ty wybierasz miejsce, może Hawaje ?
- Ha... Hawaje ?! - byłam w tak wielkim szoku e nie mogłam nic powiedzieć. - Oczywiście że Hawaje.
- To super, jutro pujdę do bióra podróży i zamówię wycieczkę.
Kiwnełam głową i wstałam od stołu.
- Mamo idę do Viv – powiedziałam – będę wieczorem.
- Dobrze, przed 23 w domu pamiętaj
- Ok, pa
Przerpraszam za błędy, nie miałam jak poprawić, do następnego :**
Nie wiedziałem o co chodziło Liz. Wziąłem telefon do ręki i sprawdziłem swoje wysłane wiadomości. No tak. Godzina wysłania esemesa: 4.39. Szybko zamknąłem telefon i rzuciłem go na łóżko. Poszedłem do sypialni rodziców.
- Mamo, co ja wczoraj w nocy robiłem ?
- Byli u Ciebie przyjaciele, i była taka mała „popijawa” - ostatnie słowo powiedziała z naciskiem – nie pamietasz ? - Pokręciłem przecząco głową – były jakieś dziewczyny?
- Tak, ale co z nimi robiłeś to ja już nie wiem – przytaknąłem i wyszedłem z pokoju. Zarzuciłem na siebie bluzę i krzyknąłem do mamy ze wychodzę. Wziąłem kluczyki od swojego samochodu, i wyjechałem z garażu. Nie wiem ile jechałem ake na pewno, o wiele za szybko. Z piskiem opon zatrzymałem się pod domem Lisy. Zapukałem do drzwi, nikt mi nie otworzył.
- Lisa, otwórz !! Wiem że tam jesteś !! Nie wygłupiaj się!! - obszedłem dookoła dom i stanąłem pod jej oknem. Po raz kolejny krzknąłem aż wkońcu okno się trochę uchyliło.
- Porozmawiajmy, proszę – powiedziałem już spokojniej.
- Nie mamy o czym rozmawiać – powiedziała tak cicho ze ledwie ja słyszałem
- Daj mi ię wytłumaczyć, proszę.
Nie czekałem na odpowiedź tylko podszedłem do drzwi wejściowych i bez wachania nacisnąłem na klamkę. Błskawicznie znalazłem się w pokoju Lisy. Leżała skulona na łóżku jak embrion.
- Lisa, byłem pijany, nie wiedziałem co robię proszę wybacz mi – powiedział i zbliżył się do mnie. Odepchnęła mnie i odsłoniła swoja bladą zapłakaną twarz. Pokręciła głowa i zaczeła płakać. Nie wierzyła mi.
- Co mam zrobic abyś mi uwierzyła ?
- Nic, nic nie rób !! Po prostu zniknij z mojego życia raz na zawsze !! Masz !! - sciągnęłam mój łańcuszek z szyi. - A teraz wynocha !!
- Lisa, kocham cie i nigdy bym ci tkiego czegoś nie zrobił, rozumiesz – powiedział i złapał mnie za nadgarsti, próbowałam się wyrwać ale to nic nie dalo – porszę cię, wysłuchaj.
Przestała się szarpać, więc przyjąłem to jako pozwolenie. Opowiedziałem jej wszystko spokojnie, że była impreza z alkocholem, że byłem pijany i że nie wiedziałem co robię.
- Teraz mi wierzysz?
- Nie do końca... przecież ty nie pijesz. - wiem, ale tak jakoś wyszło, moja mama mi mówiła ze byłem kompletnie pijany.
- Dobra, powiedzmy że ci wierzę, a teraz idź. Muszę to sobie przemyśleć. - Kiwnął głową i wyszedł.
Oczami Lisy
Zostałam sama. Zamknełam oczy i próbowałam zasnąć. Śniły mi się same koszmary. Rzucałam się na łóżku i często się budzilam. Chyba za trzecim razem nie udało mi się juz zasnąć. Usiadłam na łóżku i wyczekiwałam na moją mamę. Spojrzałam na zegarek, była 16.30. Za chwile powinna być w domu. Wstałam z łóżka, ogarnęłam się troche i poszłam do kuchni. Wzięłam truskawkowy jogurt. Usiadłam przy stole i oparłam głowę na dłoniach. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, zobaczyłam moja mamę całą rozpromienioną.
- Jedziemy na wakacje !! - uśmiechnęła się – dostałam premię i mozemy sobię pozwolić na wyjazd we dwójkę – powiedziała z uśmiechem – ty wybierasz miejsce, może Hawaje ?
- Ha... Hawaje ?! - byłam w tak wielkim szoku e nie mogłam nic powiedzieć. - Oczywiście że Hawaje.
- To super, jutro pujdę do bióra podróży i zamówię wycieczkę.
Kiwnełam głową i wstałam od stołu.
- Mamo idę do Viv – powiedziałam – będę wieczorem.
- Dobrze, przed 23 w domu pamiętaj
- Ok, pa
Przerpraszam za błędy, nie miałam jak poprawić, do następnego :**
niedziela, 25 lipca 2010
Rozdział 27
- Nie chem, nie, aaaaaa!! - krzyknęłam i spadłam z łóżka. Więc to tylko sen, nie rzeczywistość. Nie jestem aniołem czy Bóg wie czym. Dotknęłam dłonią swojego rozpalonego policzka, było mokre. Czyż bym płakała w nocy? Mniejsza o to. Wstałam z łóżka, wzięłam pierwsze lepsze ubrania z szafy i poszłam się odświeżyć. Dokładnie wyprostowałam włosy i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Najedzona wstałam z krzesła, wzięłam deskę i wyszłam z domu. Nie do końca wiedziałam dokąd, lub do kogo mam jechać. Nie wiedzieć czemu skręciłam w uliczkę prowadzącą do domu Alexa. Przywitała mnie jego matka.
- Cześć Liz, Alex jest u na górze, trafisz ?
- Tak, dziękuję.
I faktycznie, bez większego problemu trafiłam do jego pokoju. Zapukałam i nieśmiało otworzyłam drzwi. Siedział na balkonie z gitarą w ręku i coś pogrywał.
Stałam tak przez chwile i wsłuchiwałam się w piękną melodię.
- Piękna piosenka – powiedziałam i usiadłam na sąsiednim siedzeniu.
- O... Lisa, cześć. Hm.. tak właściwie to napisałem ją dla ciebie – powiedział troszeczkę speszony.
Po chwili milczenia odpowiedziałam
- Jest piękna – podeszłam do niego bliżej, Alex odłozył gitarę, przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował.
- Kocham cię Liz – szepnął mi do ucha
- Ja Ciebie też, bardzo
- Mam coś dla Ciebie – Alex wyciągnął niebieskie pudełko. Wręczył mi je, a ja spojrzałam na niego i niepewnie otworzyłam wieczko pudełka.
- Jest... piękny – powiedziałam i opuszkiem palców dotknęłam naszyjnika z małym serduszkiem na którym widniała data 14.10.
- Pamiętasz co to za data? - w odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową. Jak mogła bym zapomnieć. - data naszego pierwszego pocałunku – powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Obiecaj mi że nigdy go nie ściągniesz, dobrze – przysięgam – odpowiedziałam i pocałowałam po raz kolejny, tym razem już bardziej namiętnie.
Odgarnęłam włosy i Al zapiął mi naszyjnik na szyi.
- Wyjdziemy gdzieś ? - zapytał
- To zależy gdzie – odpowiedziałam chytrze
- Hm.. no nie wiem.. może na plażę ?
- Mi pasuje – no to czekaj chwile przebiorę się tylko i możemy iść.
Leżeliśmy wygodnie na piasku przytuleni do siebie, patrzyliśmy w morze.
- Chodź popływamy!! - krzyknął Alex
- Nie.. za zimna woda
- Przesadzasz – Alex wstał wziął mnie na ręce i zaczął iść ze mną w stronę morza.
- Puść mnie durniu – powiedziałam śmiejąc się
- O nie – nie zdążyłam zaprotestować, plum i byłam już w wodzie. Wygłupialiśmy się tak z pół godziny, później wysuszyliśmy się i Alex odprowadził mnie do domu. Czułam wielkie zmęczenie, lecz miałam problem z zaśnięciem. Przewracałam się z boku na bok. Zmęczona tym zaczęłam patrzeć się w sufit. Później nareszcie odpłynęłam.
Oczami Alexa
Obudziły mnie letnie promienie słońca. Przeciągnąłem się w łóżku i wstałem. Trochę zaspany zszedłem na dół gdzie czekało na mnie śniadanie. Po zjedzeniu ubrałem biały obcisły top, spodnie dresowe i trampki. Postanowiłem zadzwonić do Lisy.
- Hej kochanie, masz może dla mnie troszeczkę czasu?
- I ty śmiesz do mnie dzwonić ?! - wrzasnęła do słuchawki
Onieśmielony tym co usłyszałem, milczałem. Liz po chwili się rozłączyła.
Oczami Lisy (6 godzin temu)
Obudził mnie telefon, spojrzałam na zegarek, była 4,40. Kto kurde nie może spać po nocach ?! Zobaczyłam że to Alex pisze.
„Lisa to koniec, zapomnij o mnie raz na zawsze”. Poczułam pod powiekami łzy. Zamknęłam telefon i wybuchłam płaczem. Płakałam aż do świtu, ze zmęczenia zasnęłam.
Chyba mi nie wyszedł.... piszcie swoje opinie w komentarzach. Niespodziewany zwrot akcji co ? Następny w czwartek. Tak ogólnie myślę nad zakończeniem pisania i założeniem nowego bloga. A może powinnam skończyć to opowiadanie, a dopiero potem zacząć pisać kolejną ? Piszcie. Do następnego :**
- Cześć Liz, Alex jest u na górze, trafisz ?
- Tak, dziękuję.
I faktycznie, bez większego problemu trafiłam do jego pokoju. Zapukałam i nieśmiało otworzyłam drzwi. Siedział na balkonie z gitarą w ręku i coś pogrywał.
Stałam tak przez chwile i wsłuchiwałam się w piękną melodię.
- Piękna piosenka – powiedziałam i usiadłam na sąsiednim siedzeniu.
- O... Lisa, cześć. Hm.. tak właściwie to napisałem ją dla ciebie – powiedział troszeczkę speszony.
Po chwili milczenia odpowiedziałam
- Jest piękna – podeszłam do niego bliżej, Alex odłozył gitarę, przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował.
- Kocham cię Liz – szepnął mi do ucha
- Ja Ciebie też, bardzo
- Mam coś dla Ciebie – Alex wyciągnął niebieskie pudełko. Wręczył mi je, a ja spojrzałam na niego i niepewnie otworzyłam wieczko pudełka.
- Jest... piękny – powiedziałam i opuszkiem palców dotknęłam naszyjnika z małym serduszkiem na którym widniała data 14.10.
- Pamiętasz co to za data? - w odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową. Jak mogła bym zapomnieć. - data naszego pierwszego pocałunku – powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Obiecaj mi że nigdy go nie ściągniesz, dobrze – przysięgam – odpowiedziałam i pocałowałam po raz kolejny, tym razem już bardziej namiętnie.
Odgarnęłam włosy i Al zapiął mi naszyjnik na szyi.
- Wyjdziemy gdzieś ? - zapytał
- To zależy gdzie – odpowiedziałam chytrze
- Hm.. no nie wiem.. może na plażę ?
- Mi pasuje – no to czekaj chwile przebiorę się tylko i możemy iść.
Leżeliśmy wygodnie na piasku przytuleni do siebie, patrzyliśmy w morze.
- Chodź popływamy!! - krzyknął Alex
- Nie.. za zimna woda
- Przesadzasz – Alex wstał wziął mnie na ręce i zaczął iść ze mną w stronę morza.
- Puść mnie durniu – powiedziałam śmiejąc się
- O nie – nie zdążyłam zaprotestować, plum i byłam już w wodzie. Wygłupialiśmy się tak z pół godziny, później wysuszyliśmy się i Alex odprowadził mnie do domu. Czułam wielkie zmęczenie, lecz miałam problem z zaśnięciem. Przewracałam się z boku na bok. Zmęczona tym zaczęłam patrzeć się w sufit. Później nareszcie odpłynęłam.
Oczami Alexa
Obudziły mnie letnie promienie słońca. Przeciągnąłem się w łóżku i wstałem. Trochę zaspany zszedłem na dół gdzie czekało na mnie śniadanie. Po zjedzeniu ubrałem biały obcisły top, spodnie dresowe i trampki. Postanowiłem zadzwonić do Lisy.
- Hej kochanie, masz może dla mnie troszeczkę czasu?
- I ty śmiesz do mnie dzwonić ?! - wrzasnęła do słuchawki
Onieśmielony tym co usłyszałem, milczałem. Liz po chwili się rozłączyła.
Oczami Lisy (6 godzin temu)
Obudził mnie telefon, spojrzałam na zegarek, była 4,40. Kto kurde nie może spać po nocach ?! Zobaczyłam że to Alex pisze.
„Lisa to koniec, zapomnij o mnie raz na zawsze”. Poczułam pod powiekami łzy. Zamknęłam telefon i wybuchłam płaczem. Płakałam aż do świtu, ze zmęczenia zasnęłam.
Chyba mi nie wyszedł.... piszcie swoje opinie w komentarzach. Niespodziewany zwrot akcji co ? Następny w czwartek. Tak ogólnie myślę nad zakończeniem pisania i założeniem nowego bloga. A może powinnam skończyć to opowiadanie, a dopiero potem zacząć pisać kolejną ? Piszcie. Do następnego :**
Subskrybuj:
Posty (Atom)