wtorek, 6 lipca 2010

Rozdział 24

Tak, dziś weekend ! Czas tylko dla siebie. Wstałam wcześnie jak na siebie bo o 8:52. Ubrałam się w TO, umyłam zęby i włosy zaczesałam w koński ogon. Usiadłam na kanapie i włączyłam i-poda. Przesłuchałam kilka piosenek i zadzwonił telefon. To był Daniel.
- Cześć spotkamy się ?
- Dobra, o której ?
- Za chwilkę ?
- Dobra, wpadnij po mnie ok ?
- Dobra będę za 10 minut ok ?
- Yhy - powiedziałam i rozłączyłam się. Poprawiłam fryzurę i zrobiłam lekki makijaż i usiadłam na ławce przed moim domem. Tam czekałam na Daniela.
Przyjechał punktualnie, wsiadłam do jego samochodu i pojechaliśmy na plażę. Spacerowaliśmy brzegiem morza i po godzinie zmęczeni usiedliśmy na piasku.
- Mam dla Ciebie niespodziankę - powiedział z szerokim uśmiechem
- Jaką ? - spytałam i zrobiłam ten mój ruch brwiami
- Zobaczysz w poniedziałek, a teraz masz - powiedział i wyjął małe pudełeczko - to dla Ciebie - powiedział i otworzył pudełko. Moim oczom ukazała się bransoletka z doczepiona tabliczką z napisem Kocham Cię, na zawsze twój Daniel.
- Lisa, ja cię kocham - powiedział i pocałował delikatnie. Odwzajemniłam jego pocałunek nie wiedzieć czemu.
- Ja... Ciebie też - skłamałam. W ogóle, całe moje zycie było jednym wielkim kłamstwem !! Na szczęście jeszcze tylko dwa miesiące i wszystko się skończy... - jest śliczna
- Cieszę się że sie podoba - powiedział i zapiął mi ją na prawej ręce - noś ją zawsze dobrze ?
Kiwnęłam głową w odpowiedzi. Gadaliśmy jeszcze tak dobrą godzinę i o 14 Daniel odwiózł mnie do domu. Z nudów postanowiłam wybrać się do babci i dowiedzieć się czegoś więcej o tym czym jestem.. albo czym byłam przez całe życie...
- Cześć babciu.. chciałam się czegoś więcej dowiedzieć... o .. tym czym jestem.. - powiedziałam i dopiero po kilku minutach ukazała mi się babcia
- Witaj Lisa. Dobrze powiem ci wszystko. Więc tak.. pewnie droczy cię pytanie czy można jakoś uniknąć tego życia na nowo co 16 lat.. więc tak, można. Lecz nie jest to proste. Musiała byś stoczyć bitwę z przydzielonym ci przeciwnikiem, jeśli wygrasz twoje dotychczasowe życie zostanie takie jakim jest, a jeśli nie... to... zginiesz na zawsze...
- Babciu ja... chcem... chcem podjąć to ryzyko - powiedziałam po chwili - ale czy mam jakieś szanse ?
- Oczywiście że tak - powiedziała z uśmiechem - każdy z nas ma swoje specjalne moce, twoją jest otaczanie przeciwnika barierą np. z ognia czy wody lub jeszcze z czegoś innego. Liso, posiadasz jedną z najpotężniejszych mocy z nas wszystkich.
- Naprawdę ?
- Tak. Jesteś pewna że podejmujesz ryzyko walki ?
- Tak jestem pewna
- Więc czas zacząć ćwiczenia. Muszę wskazać ci drogę która prowadzi do naszego królestwa.
- Ok
- Więc tak, przejdź za tamtym wielkim drzewem i za nim znajdziesz krzak. Wejdź w niego i znajdziesz się na miejscu.
- Więc czas wyruszyć w drogę. - powiedziałam podekscytowana.


Na początek chciałam wam podziękować za komentarze w poprzednim poście :***
Następny będzie jutro jesli ilość komentarzy będzie zbliżona (czyli minimum 6 ;p)

8 komentarzy: